Dla Ched. Mia?o by? o Cedricu, jest o Cedricu, aczkolwiek przy okazji wesz?a niejaka twórcza interpretacja postaci, tak?e nie wiem, ekhm, ile z punktu widzenia innych interpretacji jest tu postaci w postaci. Si? mi wszak?e podoba wizja bohatera, bardzo.


Opuszkami po grzbiecie


Cedric musia? ostatecznie przyzna?, ?e ksi?garnia to nie by? przypadek. Raczej przeznaczenie. Albo fatum.

Najpierw nauczy? si? czyta? to dziwne, obce pismo – to by?, jak ocenia? pó?niej, najpó?niejszym i ostatnim ?pó?niej" ?ycia, pocz?tek końca. Pismo zatruwa my?li: ka?e pyta?. Literatura, pe?nych sporów, pasji, tragicznych star? równorz?dnych racji, punktów widzenia, zmusza do wyobra?ania sobie sytuacji oraz uczu? innych.

W tym tkwi? bunt wobec Ksi?cia.

Potem Cedric dostrzeg?, ?e ksi?garnia to nieomal Kondrakar. Co? mu równego. Miejsce, gdzie równie? zbiega si? wiele ?wiatów, wszystkie podobnie zale?ne i bezbronne, podobnie pe?ne i pi?kne.

W tej my?li by? bunt, zuchwa?o?? godna Ksi?cia.